TS4ever

Piwem
i mieczem
≤sma udrΩka


Dru┐yna ukry│a siΩ sprawnie i szybko, gdzie tylko kto m≤g│. Delikwenci z piΩterka nie dali na siebie d│ugo czekaµ i wkr≤tce nasi odwa┐ni i niesamowicie waleczni (?) awanturnicy mogli dostrzec schodz▒ce z g≤ry postacie . Nadci▒gaj▒ce postacie wygl▒da│y pokracznie: masywne, przygarbione cia│a o d│ugich ramionach, przydu┐e g│owy i szpiczaste uszy. Jeszcze ich nie by│o dobrze widaµ, ale da│o siΩ s│yszeµ odg│osy wydawane przez nietrocino wane zbroje i pobrzΩkiwanie mieczy. Nasi arty╢ci wytrzesczali w ciemno╢ci oczy, aby dostrzec z kim bΩd▒ mieli przyjemno╢µ. Druid Kaczoramiks przygotowywa│ stare druidyczne zaklΩcie, zwane w pewnych krΩgach "Sinym Noskiem". Troll uj▒│ w swoj▒ potΩ┐n▒ │apΩ ogromny kamie±, Wiewi≤riusz Bezlitosny przygotowywa│ swoj▒ r≤┐d┐kΩ do czaru "Przekle±stwo Lodu", a Kopalny i Alex dobywszy broni trzΩ╢li siΩ nerwowo. Gdy pierwsi ze schodz▒cych ork≤w jaskiniowych znale╝li siΩ na poziomie pod│ogi, Wiewi≤riusz rzuci│ czar na pod│ogΩ sali, Kopalny wyskoczy│ z ukrycia i krzykn▒│
- Na pohybel psubratom!
Kaczoramiks pos│a│ "Siny Nosek" prosto we wrog≤w. Pierwszy z ork≤w skoczy│ do przodu, wyr┐n▒│ podbr≤dkiem w posadzkΩ, kt≤ra, nie wiedzieµ dlaczego, straci│a jakiekolwiek tarcie i sypn▒│ doko│a swoim rynsztunkiem, a gdy tylko pr≤bowa│ siΩ podnie╢µ, poczu│ siΩ niezmiernie weso│o i ca│kowicie pijany. W ┐adnym wypadku nie pomaga│o mu to w podnoszeniu siΩ ze ╢liskiej i nie daj▒cej ┐adnego wsparcia pod│ogi. Troll nie certol▒c siΩ zbytnio machn▒│ rΩk▒ i pos│a│ kamie± w t│um wrog ich istot. Pocisk pozbawi│ pierwszego z ork≤w znacznej czΩ╢ci przednich zΩb≤w i zmi≤t│ trzech innych ze schod≤w. RozpΩta│a siΩ zaciek│a bitwa. Kopalny z dzikim wrzaskiem wywijaj▒c swoim mieczem i przewracaj▒c oczami rzuci│ siΩ do walki. Orkowie zataczaj▒c siΩ i czekaj▒c co siedem i p≤│ sekundy pr≤bowali stawiaµ op≤r, lecz zdeterminowans postawa nacieraj▒cych pozbawi│a ich wszelkich z│udze±. Ju┐ po kilku minutach walka zamieni│a siΩ w pojedyncze po╢cigi i pojedynki. Powalony w≤dz ork≤w le┐a│ na wznak ╢miej▒c siΩ baranim g│osem, a┐ mu siΩ trz▒s│ pΩdzel zrobiony z nosa, a reszta jego kamrat≤w rozbieg│a siΩ w r≤┐nych kierunkach, o ile pozwala│ im na to stan upojenia alkoholowego.
W ko±cu nad polem walki zapanowa│a g│ucha cisza. Dru┐yna rozgl▒da│a siΩ w oko│o w poszukiwaniu │up≤w. Troll zaopiekowa│ siΩ potΩ┐nym m│otem wojennym porzuconym przez jednego z heros≤w orkowych, Wiewi≤riusz zagarn▒│ ksiΩgΩ z plecaka wodza, druid poszukiwa│ szczeg≤lnych przedmiot≤w, a Alex zbiera│... podatki. Zwinno╢µ w prowa dzeniu tych zajΩµ pozwoli│a im szybko ruszyµ dalej przez korytarze loch≤w wie┐y Szurumbura.
W miarΩ jak mija│y kolejne godziny przebierania nogami, nasza dzielna i waleczna ekipa traci│a nadziejΩ na wydostanie siΩ z opresji. Najbardziej przygnΩbiony by│ Kopalny.
- Psiakrew! Po jak▒ cholerΩ k│≤ci│em siΩ z tym skrzatem le╢nym. Teraz do ko±ca ┐ycia muszΩ byµ kretem.
- Nie zrzΩd╝ Kopalny, nie zrzΩd╝ kurdebalans - Wiewi≤riusz pr≤bowa│ go pocieszyµ jak tylko umia│. Kaczoramiks szed│ na samym ko±cu ze zwieszon▒ g│ow▒. Troll z Alexem rozgl▒dali siΩ ciekawie po podziemnych korytarzach, jakby byli na wycieczce z "Orbisem", a Kopalny pow│≤czy│ nogami co rusz dodaj▒c swoje podnosz▒ce na duchu komentarze. W taki oto spos≤b dru┐yna dotar│a do miejsca gdzie z pod│o┐a prosto w g≤rΩ piΩ│y siΩ schody wyciΩte w szarym kamieniu. Pierwszy zauwa┐y│ je Kopalny, gdy wyr┐n▒│ w nie spuszczon▒ na pier╢ g│ow▒. TRACH!!!
- Ajajaj! A to co? Ch│opaki patrzcie na moj▒ g│owΩ... E! To znaczy sp≤jrzcie tu, jakie╢ schody w g≤rΩ!
Reszta dru┐yny podbieg│a we wskazane miejsce i oniemia│a z zachwytu. Oznakom rado╢ci nie by│o ko±ca. Kiedy wreszcie wszyscy och│onΩli postanowili ruszyµ natychmiast schodami w g≤rΩ, aby jak najszybciej wydostaµ siΩ z podziemi. Nawet troll Bed by│ za tym, chocia┐ bardzo lubi│ lochy i jaskinie. Bez zbΩdnych ceregieli kompania podra│owa│a w g≤rΩ. Ju┐ po chwili dotarli do sali wykonanej z ledwo ociosanych kamieni. Jej wnΩtrze by│o prosto wyposa┐one w dwie │awy, st≤│ i pΩk kluczy wisz▒cy przy drzwiach, kt≤rymi w│a╢nie weszli. Z sali by│o jeszcze jedno wyj╢cie, zamkniΩte ┐elaznymi podwojami mocno osadzonymi w ╢cianie. Dru┐yna zatrzyma│a siΩ by chwilkΩ odsapn▒µ i z│apaµ oddech. Alex z Kopal nym ogl▒dali drzwi zamykaj▒ce im drogΩ.
- Kiedy╢ widzia│em takie same w naszym magazynie celnym.
Alex drapa│ siΩ w zmierzwion▒ brodΩ. Kopalny drapi▒c siΩ w nieogolony podbr≤dek zapyta│ nie╢mia│o.
- S│uchaj Alex, a mo┐e by tak taranem?
Alex popatrzy│ na drzwi i na Kopalnego, po czym w jego oczach zapali│y siΩ iskierki lito╢ci.
- Id╝ zobacz co robi Bed, mo┐e w│a╢nie przypadkiem wystruga│ taran ze swojego Joya.
Kopalny spojrza│ na Alexa ze zdziwieniem i ponownie podrapa│ siΩ w nieogolony podbr≤dek.
Po p≤│godzinnych zmaganiach Alexa i Kopalnego z zamkiem drzwi, dzielne ch│opaki otworzy│y drzwi na o╢cierz. Z garde│ dru┐yny dobieg│ pomruk zadowolenia. Za drzwiami sta│o wiele dziwnych urz▒dze±. Ca│a sala wype│niona by│a │a±cuchami, ko│ami zΩbatymi, na ╢rodku sta│ pie± z wbitym we± toporem, a pod jedn▒ ze ╢cian znajdowa│o siΩ │o┐e naje┐one kolcami i ostrzami, │a±cuchami przytwierdzonymi do k≤│ znajduj▒cymi siΩ u n≤g i wezg│owia oraz wisz▒cymi z k≤│ ciΩ┐arami. Kop alny z Alexem i trollem wdali siΩ w dyskusjΩ na temat kto tu mo┐e mieszkaµ.
- Dla mnie to tylko jakowy╢ waryjat po dobroci by leg│ na to │o┐e - Alex wyda│ siΩ byµ zafrasowany.
- Nie mnam ho to byt, ala ja mnam ho to nycz dobrego - Troll Bed omija│ na wszelki wypadek │o┐e z dala.
- PamiΩtam, kiedy╢ widzia│em co╢ podobnego w telewizji, ale ten co na nim spa│, to nie k│ad│ siΩ po dobroci ani po z│o╢ci, tylko si│▒ go przywi▒zali i tyle go widzieli. O ile dobrze pamiΩtam to ten facet by│ straszliwym rozb≤jnikiem i nie chcia│ powi edzieµ tamtym, gdzie ukry│ sw≤j skarb. Wtedy jeden z nim powiedzia│ "ja z nim wasza prze╢wieto╢µ zata±cujΩ", no i zabrali go do loch≤w, ale nikt z nim nie ta±czy│, tylko jak uruchomili to │o┐e, to on przecudnie jod│owa│. A tamci zaraz za...
- Zamknij siΩ wreszcie! G│upi jeste╢, na niczym siΩ nie znasz i jeszcze mnie wkurzasz tymi swoimi opowie╢ciami - Alex zacisn▒│ piΩ╢ci. Kaczoramiks z reszt▒ rozgl▒da│ siΩ po komnacie. W tej w│a╢nie chwili w jednej ze ╢cian otworzy│o siΩ tajne przej╢cie i do sali wszed│ osi│ek o bardzo niskim czole i ma│ych ╢wi±skich oczkach. Zaskoczenie by│o obop≤lne. Pierwszy jak zwykle opanowa│ siΩ troll Bed, nie przyk│adaj▒cy zbyt wielkiej uwagi do przemy╢lenia swoich dzia│a±. Po kr≤tkiej akcji "komandosa" piΩ╢µ wielka niczym bochen chleba wyl▒dowa│a z g│ucym pla╢niΩciem na niewysokim czole osi│ka, wysy│aj▒c go w niebyt. Troll skwitowa│ to kr≤tko.
- I po khyku!
Mimo obaw dru┐yny z tajnego przej╢cia nikt wiΩcej nie wychyn▒│. Alex pochyli│ siΩ nad bezw│adnym cia│em.
- O kurde! Bed przestawi│e╢ mu si≤dm▒ klepkΩ na miejsce pi▒tej!
- E tam, to nic gro╝nego, on i tak wygl▒da│ na niespe│na rozumu - skwitowa│ to Wiewi≤riusz. Druid po│o┐y│ d│o± nan czole powalonego i zmarszczy│ brwi.
- Wy┐yje, tylko trochΩ go popie╢ci│o.
- To mohe jescho ras ho chlasn▒ty? - zapyta│ troll.
- Nie nie, ju┐ wystarczy. Mo┐e czego╢ siΩ od niego dowiemy.
Bed patrzy│ na osi│ka bez aprobaty i g│aska│ sw≤j m│ot wojenny. Tymczasem osi│ek zacz▒│ dawaµ pierwsze oznaki ┐ycia g│o╢no jΩcz▒c. Wiewi≤riusz pochyli│ siΩ nad le┐▒cym i spojrza│ mu hipnotycznie w oczy.
- Jeste╢ w mojej mocy, jeste╢ w mojej mocy. Masz mnie s│uchaµ i byµ mi pos│usznym. A teraz wsta± i powiedz nam jak siΩ nazywasz - g│os czarnoksiΩ┐nika nie znosi│ sprzeciwu. Osi│ek powsta│ natychmiast i sennym g│osem odpowiedzia│:
- Ja jezdem Hrebor, Szurumbur zrobi│ mnie swoim katem i zarz▒dc▒ loch≤w.
- Czy znasz drogΩ na g≤rΩ?
- Tak.
- Dok▒d ona prowadzi?
- Do sali dla je±c≤w Szurumbura.
- Prowad╝ zatem ino migiem!
Osi│ek na rozkaz Wiewi≤riusza pos│usznie ruszy│ w kierunku przej╢cia w ╢cianie. Dru┐yna zgodnie ruszy│a za nim i tylko Bed patrzy│ z wielk▒ podejrzliwo╢ci▒ na Szurumburowego s│ugΩ. Po krΩtych schodach i korytarzach, wielokrotnie zmieniaj▒c kierunek marszu dotarli wreszcie przed drzwi okute ┐elaznymi sztabami. W tym miejscu osi│ek zatrzyma│ siΩ.
- Jeste╢my na miejscu.
- Otwieraj! - powiedzia│ Wiewi≤riusz.
- Tak, ale...
- Otwieraj!!
Osi│ek wyj▒│ z za pazuchy pΩk kluczy i jednym z nich otworzy│ drzwi po czym pchn▒│ je, a one uchyli│y siΩ na o╢cierz. Ze ╢rodka popatrzy│y na dru┐ynΩ ledwo widoczne spod okap≤w he│m≤w oczy stra┐nik≤w. Wiewi≤riusz oniemia│, a Kopalny nie trac▒c inicjatywy zapyta│, jak zwykle rezolutnie:
- Dzie± dobry. Czy zasta│em JolΩ?
Kiedy stanowi▒cym stra┐ koboldom opad│y szczΩki Troll rzuci│ siΩ do przodu i korzystaj▒c z zaskoczenia zaatakowa│. Jego m│ot wojenny zatoczy│ szeroki │uk i pozbawiwszy dw≤ch wartownik≤w wszystkich zΩb≤w powali│ ich na ziemiΩ. Troll z czu│o╢ci▒ poca│owa│ swoj▒ now▒ bro±.
- Tehas ty jzde╢ Joy.
CzarnoksiΩ┐nik rzuci│ nowopoznanym z ksiΩgi zrabowanej wodzowi ork≤w czarem "B▒czek". Rozleg│o siΩ pocz▒tkowo ciche, potem coraz g│o╢niejsze brzΩczenie, gdy koboldy zaczΩ│y wirowaµ, sypi▒c na wszystkie strony s│abiej umocowanymi czΩ╢ciami zbroi i broni▒ trzyman▒ w rΩkach. Obezw│adnienie i powi▒zanie w╢ciekle wiruj▒cych wok≤│ w│asnej osi wartownik≤w by│o kwesti▒ chwili. Kopalny poklepa│ zahipnotyzowanego osi│ka po plecach.
- Teraz we╝ tych pan≤w do siebie na d≤│ i wyci▒gnij z nich, ile to jest 234156799 do potΩgi siedemnastej. Na odpowied┐ maj▒ 15 sekund. PamiΩtaj, nie miej dla nich lito╢ci.
Osi│ek z│apa│ nogi dw≤ch najbli┐szych i poci▒gn▒│ ich w d≤│ po schodach. Teraz dru┐yna mog│a spokojnie rozejrzeµ siΩ po sali. Okaza│o siΩ, ┐e by│y tam zakratowane drzwi, a za nimi kilka mocno obdartych postaci. Kopalny podszed│ bli┐ej, stan▒│ w butnej pozie i odezwa│ siΩ z godn▒ podziwu odwag▒:
- E, wy tam, obdartusy cuchn▒ce. Kim u diab│a jeste╢cie? Odpowiadajcie mi zaraz, bo sk≤ry wygarbujΩ p│azem!
Jedna z wynΩdznia│ych postaci zza kraty podnios│a siΩ.
- Panie, lito╢ci! Jeste╢my wiΩ╝niami Szurumbura, uwolnij nas, a bΩdziemy s│u┐yli ci wiernie.
Kopalny popatrzy│ na wiΩ╝nia.
- A wiesz ty jak st▒d siΩ wydostaµ na g≤rΩ?
- Znam drogΩ i chΩtnie j▒ poka┐Ω.
- A ilu was tam jest?
- Niewielu, piΩciu.
Ju┐ po jakiej╢ godzince dru┐yna piΩ│a siΩ po schodach w towarzystwie piΩciu by│ych wiΩ╝ni≤w Szurumbura. Schody wyprowadzi│y ich do znanej ju┐ wcze╢niej sali z oknem, w kt≤rym szarpa│ siΩ bezowocnie demon z wykrΩconym rogiem. Troll od niechcenia klepn▒│ go w miejsce, gdzie plecy trac▒ sw▒ szlachetn▒ nazwΩ. Druid odwr≤ci│ siΩ do by│ych wiΩ╝ni≤w.
- S│uchajcie, przypilnujcie tego ptaszka a┐ my wr≤cimy, a jakby siΩ rzuca│ to palnijcie go kilka razy dla rozumu.
Dalej poszli ju┐ sami. W sali z par▒ drzwi ponownie weszli w srebrne, tym razem jednak bardzo stro┐nie i rozwa┐nie stawiaj▒c ka┐dy krok.
- No to tehas my mu - powiedzia│ troll zbli┐aj▒c siΩ do przeciwleg│ej ╢ciany w kt≤rej zauwa┐y│ kolejne drzwi. Dru┐yna skrada│a siΩ za nim niczym koty. Bed powolutku otworzy│ podejrzane podwoje i zajrza│ do ╢rodka. Wewn▒trz sta│o wielkie inkrustowane biurko i olbrzymi fotel ustawiony ty│em do drzwi. W fotelu kto╢ siedzia│. Troll i reszta kompanii, stawiaj▒c kroki cichutko niczym szpiedzy z krainy deszczowc≤w zbli┐yli siΩ ostro┐nie do fotela. Bed mocniej ╢cisn▒│ sw≤j m│ot i popatrzy│ na druida. Kaczoramiks pokiwa│ g│ow▒ i wielka piΩ╢µ niczym pocisk nuklearny wyl▒dowa│a na poruszaj▒cym siΩ czerepie. G│uchy │omot padaj▒cego cia│a oznajmi│ zwyciΩstwo.
Druid i Wiewi≤riusz popatrzyli na le┐▒cego.
- To na pewno Szurumbur?
- Na sto procent - odpowiedzia│ Kaczoramiks wi▒┐▒c cia│o sznurem i zaklΩciami. Wnet uporawszy siΩ siΩ z t▒ robot▒ zaczΩli przetrz▒saµ cal po calu pomieszczenie w poszukiwaniu │up≤w. Wiewi≤riusz z rado╢ci▒ znalaz│ wielk▒ ksiΩgΩ zaklΩµ Szurumbura. Druid odkry│ kryszta│ow▒ kulΩ magiczn▒. Alex znalaz│ szkatu│kΩ z kosztowno╢ciami, a Kopalny dobra│ siΩ do ma│ego dzbanuszka, w kt≤rym odkry│ piwo. Gdy wszyscy za│atwili swoje sprawy, zniesiono og│uszonego na d≤│ gdzie oczekiwa│a pi▒tka uwolnionych. Ci na widok usztywnionego go╢cia stwierdzili, ┐e na pewno jest to sam mistrz Szurumbur i nale┐y go za│atwiµ, aby nie m≤g│ ju┐ wiΩcej szkodziµ. Po kr≤tkiej naradzie w komnacie pozosta│o piΩciu dotkliwie pobitych by│ych wiΩ╝ni≤w, za╢ dru┐yna lecia│a na po│udnie w kierunku lasu elf≤w na dywanie lataj▒cym D┐ina. Pojawi│ siΩ w│a╢nie nowy problem - czy oddaµ od razu czarodzieja Szurumbura w rΩce elf≤w, czy samemu go jeszcze przedtem przepytaµ.

Problem do wyja╢nienia pozostawiamy jak zwykle do rozwi▒zania czytelnikom. Po dzisiejszym odcinku chcia│bym przytoczyµ kilka s│≤w na temat p│ci piΩknej, kt≤ra wystΩpuje r≤wnie┐ w╢r≤d naszych czytelnik≤w. Kobitki niestety musz▒ pogodziµ siΩ z tym, ┐e s▒ niestety (albo na szczΩ╢cie) w mniejszo╢ci. Jednak nie wp│ywa to w ┐aden spos≤b na wyr≤┐nienia i wygrywanie konkurs≤w. To ┐e niejaka Ewelina, poniek▒d nasza czytelniczka, nie wygra│a jeszcze ┐adnego konkursu, to nie ╢wiadczy o naszej dyskryminacji kobitek, lecz jest odwzorowaniem g│Ωbszych zale┐no╢ci statystycznych dotycz▒cych populacji naszych czytelnik≤w i jej reprezentacji w pobieranej przez nas pr≤bie losowej. Aby zwiΩkszyµ Wasze szanse, drogie czytelniczki, og│aszam mini konkurs na imiΩ dla naszego smoka. Ktokolwiek (bez zwracania uwagi na p│eµ przy╢le najlepszy (wed│ug Kopalnego) pomys│ ten dostanie od nas nagrodΩ. Nagrod▒ za╢ bΩdzie pochwa│a przed frontem redakcji. Kopalny m≤wi, ┐e dopilnuje osobi╢cie, aby przedstawiµ zwyciΩzcΩ konkursu TúUSTYM I DU»YM DRUKIEM.

Na razie tyle, pozdrawiam czytelniczki i czytelnik≤w.

Wasz niezno╢ny i nie do zdarcia
DUCH SERCHI

[Poprzedni odcinek] [NastΩpny odcinek]


Strony opracowuj▒ SzymonideS, PePe i Maniaq
Opracowanie graficzne : Przemys│aw JΩdrzejczyk.
Webmaster : Jacek Ilczuk
? 1998 Gambler Online.